Data publikacji:

Autor:

[25] „Kluczowy”, czyli „Moda językowa”, cz. V

Piąty artykuł naszego cyklu o modzie językowej poświęcimy szerzącej się od dawna kluczowości. Najczęściej spotykanym połączeniem jest chyba kluczowe znaczenie (133 000 wyników w Google), ale nie rzadsze są też inne zwroty: kluczowe rozmowy, kluczowe postaci, kluczowe zmiany itd., itd. Poza obręb naszych rozważań wyrzucić należy słowa kluczowe, które są zleksykalizowanym związkiem, tzn. nierozerwalnym i jako całość notowanym przez słowniki.

Usłyszałem kiedyś anegdotkę – nie wiem, na ile prawdziwą – że w pewnej redakcji wręcz zabroniono redaktorom i dziennikarzom używać przymiotnika kluczowy. Podejście, trzeba przyznać, dość drastyczne, lecz całkiem uzasadnione. Mamy bowiem całą gamę synonimów, którymi można zastąpić ów niechciany przymiotnik, a nie jak w przypadku innych chwastów językowych – tylko jeden czy dwa (tak jak to było z problemem i jego synonimami: kłopoty i trudności).

 

Czym zastąpić słowo kluczowy?

Co więc mamy do wyboru? Otóż zamiast używania określenia kluczowy możemy sięgać po słowa: najważniejszy, najistotniejszy, główny, fundamentalny, decydujący, nadrzędny, przewodni, zasadniczy, elementarny, najdonioślejszy itd. Polszczyzna daje nam mnóstwo możliwości. Nic, tylko czerpać garściami z dobrodziejstwa polskiej leksyki!

Bo tak sobie myślę, że jeśli wszystko będzie kluczowe, to chyba właśnie przestanie być kluczowe. Tak jak, dajmy na to, kryzys! Same czarne wizje, rzesze bezrobotnych, upadające banki, eksmisje na bruk – no kryzys po prostu! A tak na poważnie: każde nadużywane słowo traci w końcu wyrazistość znaczeniową. Tak jak wszystkiemu obecnie winny jest kryzys, tak i wszystko, co ważne, jest kluczowe. Z czasem moda na kluczowość, owszem, przeminie, ale dopiero wtedy, gdy zdamy sobie sprawę z tej waty słownej, która powstała.

Kryzys już teraz drażni nasze uszy i z czasem pewnie podobnie stanie się z kluczowymi znaczeniami, choć do tego czasu jeszcze pewnie sporo wody w rzecze upłynie. Kryzys wprawdzie spektakularniej wszedł do naszego języka, ale i bardziej spektakularny będzie (a może już jest?) jego upadek – i rzeczywisty, i językowy.

Poprzedni artykuł z serii: „W ramach czegoś”, czyli „Moda językowa”, cz. IV

Następny artykuł z serii: „Superfajna imprezka”, czyli „Moda językowa”, cz. VI

Dodaj komentarz

avatar
  Subscribe  
Powiadom o