Data publikacji:

Autor:

[17] „Problem”, czyli „Moda językowa”, cz. III

Podobno narzekanie to cecha narodowa Polaków. Chyba coś w tym jest, jeśli spojrzy się chociażby na frekwencję słowa problem we współczesnych tekstach.

O nadużywaniu słowa problem napomknęliśmy już w pierwszym artykule z cyklu poświęconego modzie językowej. Według WSPP jest to wyraz nadużywany w języku potocznym i w publicystyce. Pytanie, jak pozbyć się tej wszechobecnej problemowości. Najprościej byłoby oczywiście po prostu się nie martwić, ale jeśli przychodzi nam to z trudem, to chociaż w warstwie językowej możemy sięgnąć po różnorodne zamienniki: kłopoty, trudności czy też zmartwienia. Synonimów tych użyjemy w przypadku takich sformułowań, jak kłopoty finansowe, trudności w nauce czy matczyne zmartwienia.

Nieco inne rozwiązanie podsuwa WSPP, podając następujące przykłady: Masa, mnóstwo problemów, lepiej: spraw, kwestii. Sedno problemu, lepiej: sprawy. Wydaje mi się jednak, że zrównywanie czyichś problemów ze sprawami czy kwestiami jest znacznym uproszczeniem – prędzej widziałbym tu właśnie kłopoty czy trudności. Sprawami możemy się zająć lub je – potocznie mówiąc – załatwić. Mówiąc o mnóstwie problemów, nie myślimy raczej o zajmowaniu się nimi. Problemy nie są po prostu czymś coś, co wymaga od nas wykonania jakiejś czynności, tak jak sprawy.

Druga sugestia WSPP (Sedno problemu, lepiej: sprawy) wydaje się trafniejsza. A dalej jest już mowa o wspomnianych przeze mnie kłopotach. Dziwne, że nie mówi się nic o trudnościach, które przecież wydają się znakomitym synonimem.

Poprzedni artykuł z serii: „W zakresie czegoś”, czyli „Moda językowa”, cz. II

Następny artykuł z serii: W ramach czegoś, czyli „Moda językowa”, cz. IV

Dodaj komentarz

avatar
  Subscribe  
Powiadom o