Data publikacji:

Autor:

Heksametr i pentametr polski a stopy rytmiczne poezji antycznej

Wspominałem już, że pojęcie stopy rytmicznej jest w polskiej wersyfikacji ciałem obcym. Powstało na gruncie poezji antycznej, która posługiwała się iloczasem. Ponieważ w szlachetnym narzeczu Władysława Syrokomli nie rozróżnia się sylab długich i krótkich, „stopami” ponazywano u nas zupełnie inne zjawiska prozodyjne. Mają się one do oryginalnych, iloczasowych stóp jeszcze mniej niż polska gramatyka, którą również naginano do klasycznej terminologii.

Zastąpiwszy sylaby długie i krótkie sylabami z akcentem i bez, sporządzono katalog polskich stóp (vide moje wcześniejsze teksty poświęcone wierszowi sylabicznemu i sylabotonicznemu oraz wierszowi tonicznemu). Jest on dużo skromniejszy niż oryginalny grecki. Z kilkunastu (popularne podręczniki zwykle wymieniają szesnaście najczęściej używanych) stóp greckich do naszej wersyfikacji zaadaptowano raptem sześć. Jak pokazałem na przykładach, na stopy dzieli się wiersze sylabotoniczne, gdzie „równoważność” wersów opiera się na izosylabizmie – jednakowej ilości sylab w wersie. Ekwiwalencja wersów w poezji antycznej opierała się na iloczasie: długa sylaba miała dwie mory (tak się nazywa miara czasu wymawiania sylaby), krótka jedną – i poeta musiał tak kombinować, żeby wers trwał jednakową ilość mor. Ilość sylab mogła się różnić.

Jak w takich warunkach przetransponować na nasze heksametr, wiersz heroiczny, którym pisano poematy o bogach bohaterach? Zanim utarło się, że polski versus heroicus to trzynastozgłoskowiec, bo napisano nim nasz poemat narodowy, przyszły autor tegoż poematu podjął próbę wykoncypowania tzw. heksametru polskiego.

 

Heksametr polski

Oryginał składał się z sześciu daktyli z kataleksą. Tak pisał Homer (jeśli istniał, w co niektórzy wątpią). Jego rytm był równy, dzięki czemu można było odtworzyć podział na wersy (bo najstarsze kopie Iliady i Odysei były spisywane ciurkiem). Żeby jednak nie było zbyt nudno, można było każdy daktyl podmienić na spondej (dwie sylaby długie – mory się zgadzają). Przy dodatkowej możliwości kombinowania ze średniówką antyczny poeta dostawał kilkadziesiąt odmian heksametru.

Co zrobił Mickiewicz? W miejsce iloczasowego daktyla zostawił nasz akcentuacyjny daktyl, a zamiast niemającego w naszej metryce chociażby pozorów odpowiednika spondeja wstawił trochej. Wyszedł wiersz o nierównej – jak u klasyków – liczbie sylab, ale – w przeciwieństwie do nich – o nierównym „czasie”. Czyli, w gruncie rzeczy, szczególny przypadek wiersza sylabotonicznego. Pamiętamy Pieśń Wajdeloty z pana Adamowego Konrada Wallenroda?

Jako| sokół wy|darty|| z gniazda i| w klatce ży| wiony

Choć sro| gimi mę| kami|| łowcy od| biorą mu| rozum

Albo nieśmiertelne:

skąd Lit|wini wra|cali? |Z nocnej wra|cali wy|cieczki.

Mniej znany poeta romantyczny Ryszard Berwiński w swojej neopogańskiej Bogunce na Goplicy zastosował coś, co niektórzy spece od wersyfikacji nazywają „heksametrem sylabotonicznym”, w którym występują zawsze te same stopy i w którym zanika mickiewiczowska „płynność” frazy:

Cześć rodzi|cielom po|marłym!|| My, plemien|nicy ich| rodów,

Jako ka|ruty bez|listne|| abo sza|winy nie|płodne

Moim zdaniem jednak – i myślę, że jeśli ktoś czytał uważnie poprzednie artykuły o wersyfikacji, dojdzie do tego samego wniosku – to zwyczajny sześciostopowiec daktyliczny z kataleksą w średniówce i na końcu wersu, czyli w klauzuli.

Takie metrum brzmiało jak katarynka, a że historia wersyfikacji to raczej historia rozluźniania zasad niż ich zacieśniania, zaczęto stosować tzw. heksametr modernizowany, w którym można było stopy dobierać dowolnie, byleby było ich sześć. Nocna elegia Tadeusza Borowskiego jest tak napisana: oprócz stosowanych przez Mickiewicza daktyli i trochejów trafiają się amfibrachy:

Oto wdep|tani po| piersi| w granit roz|darty na| piasek

Dźwigamy| oczy z wy|siłkiem, wzno|simy| wzroku ko|lumny

Dzierżące| nieba ko|pułę o|gromne cią|żenie| gwiazd

Pentametr

W klasycznej poezji greckiej stosowano tzw. dystych elegijny, czyli dwuwers składający się z heksametru i pentametru. Ten drugi był w zasadzie połączeniem dwóch trójstopowców daktylicznych (z możliwą podmianą na spondej) z kataleksą – przez co ostatnia stopa pierwszej trypodii zlewała się z pierwszą stopą drugiej. Skoro do polskiego dystychu elegijnego brakowało pentametru, wymyślono i jego. Podobnie jak w przypadku heksametru, spondeje zastąpiono trochejami. Popatrzmy, jak zredukowana do jednej akcentowanej sylaby ostatnia stopa pierwszej trypodii „dokleja się” do drugiej:

Ty, co| w piersi masz| brąz + i nieo|mylną masz| dłoń

Miarę tę stosuje się niezwykle rzadko – właściwie rzadko się ją stosowało, bo obecnie uprawianie jakiegokolwiek wiersza systemowego jest dość rzadkie. Powyższy przykład pochodzi z Cytry i słowa Antoniego Lange.

Dodaj komentarz

avatar
  Subscribe  
Powiadom o