Słyszę niekiedy, że są pewne opcje do wyboru. W Onecie możemy przeczytać np., że „USA dały Iranowi dwie opcje do wyboru”, gdzie indziej ktoś pyta: „Czy jest jeszcze opcja, aby się rozwijać, trenować coś nowego, czy już tylko walka o to, aby nie spaść?”. A czy jest opcja, żeby mówić inaczej?
To opcjowanie szerzy się w polszczyźnie od dłuższego czasu. To dziwne, bo opcja w tym znaczeniu ma wiele synonimów: możliwość, rozwiązanie, wyjście, sposób, wybór, pomysł. Zilustrujmy to przykładami:
- „Barack Obama oświadczył podczas szczytu G-20 w Pittsburgu(!) w Pensylwanii, że Iran ma do wyboru dwie opcje” – lepiej: że Iran ma do wyboru dwie możliwości.
- „Najciekawszą opcją na tygodniowy wypad będzie narciarska karuzela obejmująca cztery góry (…)” – lepiej: Najciekawszym pomysłem na tygodniowy wypad…
- „Dokonał opcji na rzecz polskości” – lepiej: wybrał polskość / opowiedział się za polskością.
Najczęściej lepiej mówić po prostu: możliwość. Są to słowa właściwie równoznaczne. W opcji nie ma nic złego, ale gdy wszyscy dookoła mają mnóstwo różnorakich opcji, to dobrze, żeby ktoś czas miał też inne możliwości :)
Poprzedni artykuł z serii: „Pełny”, czyli „Moda językowa”, cz. X
Następny artykuł z serii: „Implementacja”, czyli „Moda językowa”, cz. XII
Dodaj komentarz