Data publikacji:

Autor:

Jak zostać korektorem lub redaktorem? – cz. 4: Rekrutacja (cz. 2/2)

Poniższy tekst stanowi ciąg dalszy poprzedniego wpisu: Jak zostać korektorem lub redaktorem? – cz. 4: Rekrutacja (cz. 1/2).


3. Próbka redakcyjna

Jeśli spełnisz wstępne wymagania pracodawcy, a Twoje CV będzie bez zarzutu, prawdopodobnie otrzymasz do wykonania próbkę redakcyjną.

Przyłóż się do niej i poświęć jej więcej czasu niż zwykłemu tekstowi do redakcji – literówka w próbce świadczy o wiele gorzej o redaktorze niż literówka w zwykłym zleceniu. Próbkę przeczytaj kilka razy, litera po literze i najlepiej na wydruku (błędy bardziej rzucają się wtedy w oczy), a każdą, nawet najdrobniejszą wątpliwość wyjaśniaj z pomocą słowników i publikacji poprawnościowych.

Sprawdź też, czy gdzieś w internecie próbka nie została opublikowana. To nie żart – takie sytuacje się zdarzają. Próbki są na ogół wielokrotnego użytku, a niedoszły pracownik może wkleić ją na forum; sam pracodawca, zwłaszcza zajmujący się e-biznesem, może przez przypadek umieścić ją na swojej stronie WWW. I choć posiłkowanie się opublikowaną próbką to nie do końca czyste zagranie, w pewnej mierze świadczy o Twojej kreatywności. Pamiętaj, że zawsze cenniejszy jest ten pracownik, który robi coś więcej oprócz posłusznego wykonywania swoich zadań.

Zapoznaj się też z ewentualnymi wytycznymi do próbki. Czy chodzi o redakcję, czy tylko o korektę? Czy zmiany mają być rejestrowane, czy nie? Jaki jest termin wykonania redakcji?

Jeżeli nie jest to konieczne, wystrzegaj się dyskutowania z pracodawcą i nie narzekaj! Jeśli termin wykonania próbki nie jest zbyt długi – przyłóż się i odeślij próbkę o czasie. Odsyłając próbkę, nie pisz, że czasu było mało, że tekst był fatalnie napisany, że właściwie nie powinien trafić do redakcji, a w ogóle to nikt normalny tylu błędów nie robi. Prawdopodobnie jest to po prostu spreparowany tekst, w którym zawarto tyle błędów, ile się dało. Jednym słowem pamiętaj, że osoba, która negocjuje z przyszłym pracodawcą czy zwyczajnie grymasi, zapewne nie zyska w jego oczach.

Na koniec ważne ostrzeżenie! Typowa próbka liczy nie więcej niż kilka stron, dlatego dłuższy tekst powinien wzbudzić Twoją czujność. Jakkolwiek takie sytuacje zdarzają się sporadycznie, bywa, że pracodawca czy zleceniodawca wcale nie szuka nowego współpracownika, a jedynie liczy na darmową redakcję tekstu. Przejawia się to zwykle wyjątkowo długimi próbkami, nieproporcjonalnymi do potrzeb rekrutacji (kilka stron tekstu wystarczy, by ocenić umiejętności redaktora). Zanim więc podejmiesz się wykonania próbki o objętości kilkunastu stron, zweryfikuj wiarygodność pracodawcy. Być może masz do czynienia z oszustem lub… wyjątkowo skrupulatną firmą, która starannie selekcjonuje kandydatów do pracy, nie bacząc przy tym na czas, jaki redaktorzy muszą poświęcić na zredagowanie próbki…

 

4. Oczekiwanie na odpowiedź

Jeśli wszystko pójdzie dobrze, pracodawca skontaktuje się z Tobą po zakończeniu rekrutacji. Z kolei wydłużające się milczenie często oznacza odpowiedź odmowną. Jeśli chcesz się upewnić, czy Twoja próbka spełniła oczekiwania pracodawcy, zwróć się z pytaniem o wynik rekrutacji. Być może próbka zaginęła gdzieś w natłoku maili lub rekrutacja jeszcze trwa.

Nie zrażaj się jednak w przypadku odmowy. Wszyscy początkujący redaktorzy mają za sobą wiele nieudanych próbek i zwykle dopiero któraś z kolei rekrutacja kończy się sukcesem. Popyt w tej branży jest ogromny, zwłaszcza gdy chodzi o możliwość współpracy zdalnej – wówczas Twoimi konkurentami są redaktorzy i korektorzy z całej Polski. Przykładowo na eKorekcie24 w odpowiedzi zaledwie na jedno ogłoszenie otrzymaliśmy kilkaset zgłoszeń. Ogólny poziom wykonanych próbek nie okazał się przy tym oszałamiający… Jeżeli więc perfekcyjnie orientujesz się w zasadach poprawnościowych, masz całkiem duże szanse mimo ogromu osób szukających pracy w tej branży.

W razie ewentualnych niepowodzeń wyciągnij z nich odpowiednią naukę. Przede wszystkim dopytaj o błędy popełnione w próbce. Owszem, zdarza się, że ze względu na fakt wielokrotnego użytku próbki pracodawca nie udziela informacji o błędach, ale nie jest to regułą. Przy odrobinie szczęścia dowiesz się, co było powodem odmowy, i unikniesz podobnych błędów w przyszłości.

Jeżeli zaś próbka usatysfakcjonuje pracodawcę czy zleceniodawcę, to po dopełnieniu odpowiednich formalności (w zależności od rodzaju współpracy) otrzymasz pierwszy tekst do redakcji lub korekty. W przypadku pracy na etacie szczegóły zlecenia łatwo ustalać na bieżąco. Inaczej rzecz się ma, jeżeli chodzi o okazjonalną współpracę, zwłaszcza zdalną – tu sprawy nieco się komplikują. O tym, na co zwracać uwagę, podejmując się zlecenia, powiemy w następnym wpisie.

 

Poprzedni artykuł z cyklu: Jak zostać korektorem lub redaktorem? – cz. 4: Rekrutacja (cz. 1/2)

Następny artykuł z cyklu: Jak zostać korektorem lub redaktorem? – cz. 5: Pierwsze zlecenie… (cz. 1/2)

Dodaj komentarz

avatar
  Subscribe  
Powiadom o