Data publikacji:

Autor:

Jak wybrać tytuł książki, który zachęci czytelnika do zakupu Twojej powieści?

Ciężko jednoznacznie i z całą pewnością orzec, skąd biorą się tytuły książek i jakimi kryteriami kierują się autorzy podczas ich wymyślania. Pozwólmy więc w tej kwestii zadziałać intuicji i zadajmy sobie pytanie, czemu tytuł w ogóle służy.

Biznesowo nastawiony umysł z pewnością odpowie, że tytuł powinien przyciągnąć klienta i zachęcić go do kupienia książki, czyli zadziałać dokładnie tak, jak etykieta na jakimkolwiek innym produkcie. W tym celu powinien przemawiać do odpowiedniej grupy konsumenckiej, pasować do aktualnych rynkowych tendencji i wyróżniać się na tle innych „produktów”. Podejście takie wydaje mi się jednak nieco ryzykowne. Oczywiście, poszukując tytułu dla romansu, nie będziemy inspirować się, dajmy na to, traktatami wielkich filozofów (aczkolwiek Krytyka nieczystego rozumu brzmi dość intrygująco i nadaje się w moim odczuciu na okładkę niezłego chick-litu), ale dobry tytuł to coś więcej niż tylko slogan reklamowy.

Przede wszystkim musimy uświadomić sobie, że tytuł, mimo iż funkcjonuje na nieco innych prawach niż reszta tekstu, wchodzi w skład dzieła literackiego. Na gruncie literaturoznawca fakt ten podkreślił Gerard Genette, tworząc termin „paratekst” – określił nim elementy, o które zazwyczaj wzbogacona zostaje książka podczas procesu wydawniczego: okładkę, dedykację, przedmowę, posłowie itp. W myśl teorii Genetta paratekst stanowi ramę dla „właściwego” tekstu powieści i wpływa na jego interpretację. Innymi słowy, tekst literacki podejmuje grę z czytelnikiem również za pomocą tytułu. Wygląda więc na to, że te cechy dobrego tytułu, które wysoko ceniłby spec od reklamy, wynikają nie tyle z marketingowych zdolności pisarzy, ile z umiejętności posługiwania się chwytem literackim.

Jakim konkretnie?

 

  • Metafora

Jako tytuł nieźle sprawdza się chociażby metafora – pozornie niejasna, intrygująca, staje się dla czytelnika pełna znaczenia dopiero po odkryciu treści książki. Przykłady z łatwością odnajdziemy w literaturze polskiej (Lalka Bolesława Prusa, Jądro ciemności Josepha Conrada) i zagranicznej (np. Octopus Franka Norrisa – tytułowa ośmiornica okazuje się… siecią torów kolejowych. Książka ta, będąca naturalistycznym klasykiem literatury amerykańskiej, opowiada bowiem o walce farmerów z rozrastającą się siecią kolejową).

Zaletą metafory, poza zaspokojeniem potrzeby odkrywania, która drzemie w każdym czytelniku, jest wieloznaczność. Doświadczyliśmy tego na własnej skórze – pamiętacie lekcje języka polskiego, na których do znudzenia interpretowaliście znaczenie tytułu Dżumy Camusa albo Granicy Nałkowskiej?

 

  • Zdradzenie istotnego motywu dzieła

Podobnym sposobem rozbudzania ciekawości czytelnika jest zdradzenie istotnego motywu dzieła, ale takiego, który bez kontekstu pozostaje całkowicie niejasny.

Co oznacza Drugie zabicie psa na okładce książki Hłaski wie tylko ten, kto ją przeczytał. Podobnie rzecz ma się z Metodą Wodną Irvinga, Paragrafem 22 Hellera i niemal każdą nowelą pozytywistyczną…

 

  • Imiona bohaterów

Nie od dziś wiadomo, że nieźle w roli tytułu sprawdzają się imiona bohaterów. O przykłady nie trudno: Lolita, Bracia Karamazow, Hamlet, Romeo i Julia, Pani Bovary, Nadja, Auteczko czy nawet Pan Cogito (by nie ograniczać się do prozy i dramatu).

 

  • Tytuły o intertekstualnym charakterze

Jako osobną kategorię wyróżnić możemy tytułu nawiązujące w mniej lub bardziej wyraźny sposób do źródeł inspiracji autora lub wręcz swoich prototypów (Nie-boska komedia, Ulisses).

 

  • Gry słowne

Autorzy chętnie sięgają także po wieloznaczne (albo nic nie znaczące) gry słowne: Ferdydurke, Telefrenia, Ogród Koncentracyjny, Monopol na zbawienie.

 

  • Wykorzystanie konwencji książkowej okładki

Jest to dość oryginalny zabieg. Za doskonały przykład może posłużyć tomik poetycki Którego nie było autorstwa Rafała Wojaczka. Wypowiadając tytuł wraz z nazwiskiem autora, stwierdzamy, że sam Wojaczek nigdy nie istniał („Rafał Wojaczek, którego nie było”), składając tym samym hołd mitowi przeklętego poety.

 

Z pewnością w międzyczasie zauważyliście, że wiele świetnych tytułów łączy kilka z wymienionych powyżej chwytów lub charakteryzuje się jeszcze innym, trudnym do wychwycenia urokiem (na przykład brzmieniem). I właśnie tej trudnej do zdefiniowania cechy poszukują prozaicy i poeci przy pomocy swojego talentu – nic więcej w tej kwestii nie da się powiedzieć.

Tytuł musi po prostu „zagrać” – zarówno z tekstem utworu, jak i w swojej roli samodzielnej frazy. Zdarza się zresztą, że tytuł przekracza swoją funkcję i trafia na stałe do popkultury, często w oderwaniu od samego dzieła – a to, jak sądzę, najlepiej świadczy o jego perfekcji.

Dodaj komentarz

avatar
  Subscribe  
Powiadom o