Data publikacji:

Autor:

[50] „Implementacja”, czyli „Moda językowa”, cz. XII

Implementacja to „nowotwór” bardzo świeżej daty. Swego czasu był to termin wyłącznie specjalistyczny, obecny w środowisku informatycznym – za SJP PWN-u: implementacja to «wersja programu, języka programowania lub systemu operacyjnego przystosowana do pracy na określonym typie komputera; też: przystosowanie programu, języka programowania lub systemu operacyjnego do typu komputera». Czym implementacja jest dzisiaj?

Implementację najczęściej można spotkać na stronach prawniczych, szczególnie gdy mowa o implementacji przepisów dyrektyw unijnych. Odkąd weszliśmy do UE, stale trzeba coś w polskim prawie implementować, choć dawniej (teraz też, tyle że rzadziej) nowe przepisy po prostu się wdrażało, wprowadzało, wcielało (w życie), dostosowywało lub przystosowywało (do wytycznych dyrektywy unijnej).

Najśmieszniej jest, gdy implementację myli się z implantacją, czyli «zakorzenianiem się, wszczepianiem, zagnieżdżaniem się czegoś». Skutkiem takich językowych wpadek są np. zdania typu: „Przypominając sobie sceny i mroczny sens filmu, nie dostrzegamy dokonującej się w nas implementacji perwersji’’.

Albo inna perła: „Swoją drogą, jeszcze nie wszystkie ich odkrycia zaimplementowano do życia. Ciągle czekam na korbkę dymana przy netbooku – u mnie działa na baterii 2 godziny, a tam, gdzie zwykle jest potrzebny, jak zwykle, nie ma gniazdka”. Implementacja odkryć do życia brzmi dla mnie jak mowa obcokrajowca, który uczy się języka polskiego na podstawie tekstów z forów internetowych (stamtąd pochodzi cytowane zdanie).

Nie „implementujmy” więc do polszczyzny takich dziwolągów. W przeciwnym razie za 10 lat, gdy nastolatkowie będą chcieli porozmawiać ze swoimi babciami, to zwyczajnie się nie zrozumieją. „Ło matko, synalek, czego tyś z tej Hameryki nazwoził!” – być może krzyknie babcia do wnuczka, a ten jej odpowie: „Babcia, nie bój żaby. To zwykła implementacja szesnastordzeniowego procka w nołtbuku z ekranem dotykowo-słuchowo-śpiewającym, hi-endowymi subwooferami i taczpadem na oddech”. I tyle se pogadają.

Poprzedni artykuł z serii: „Opcja”, czyli „Moda językowa”, cz. XI

Następny artykuł z serii: „W tym zakresie/obszarze/temacie, w tej materii…”, czyli „Moda językowa”, cz. XIII

Dodaj komentarz

avatar
  Subscribe  
Powiadom o