Data publikacji:

Autor:

Co to jest metafora i jak stworzyć dobrą metaforę

Potoczne wyobrażenie o metaforze jest zapewne takie, że to wyszukany środek poetycki, trudny do skonstruowania i służący do zadziwiania/zachwycania miłośnika mowy wiązanej, odpowiednio przygotowanego erudycyjnie i posiadającego poetycki smak.

Otóż nic podobnego, moi drodzy. Podobnie jak nieświadomy tego, że mówił prozą, pan Jourdain u dziadka Moliera, wszyscy mówimy metaforami (przy czym chodzi tu o tzw. metafory pojęciowe, o których Łukasz pisał jakiś czas temu). Nie zauważamy tego, ponieważ są one na ogół, jak mówią fachowcy, „zleksykalizowane”, co znaczy, że ich metaforyczność się zatarła. Wystarczy jednak przyjrzeć się wielu stosowanym przez nas na co dzień wyrażeniom, żeby zauważyć, że zbudowane zostały na przenośni. Czy filiżanka coś słyszy? A przecież ma ucho! Oczko w pończosze też nie służy do patrzenia, a stół na swoich nogach nigdzie nam nie ucieknie. To przykłady na tylko jeden typ metafory, często spotykany w „niepoetyckim” języku: katachrezę, czyli rozszerzenie znaczenia.

Zjawisko sięga jednak dużo głębiej niż główki i rączki w różnego rodzaju urządzeniach technicznych. To w końcu wciąż obiekty namacalne. A jak mówimy np. o czasie? Nie tylko oszczędzamy go czy tracimy, coś może kosztować nas godzinę lub dwie, wręcz mówi się o zainwestowaniu w coś jakiejś ilości czasu. W ten sposób – realizując metaforę „czas to pieniądz” – konceptualizujemy sobie ten nieuchwytny parametr naszego doświadczenia, który od zarania dziejów próbują zdefiniować filozofowie.


George Lakoff i jego Metafory w naszym życiu (ang. Metaphors we live by)

George Lakoff, który odegrał rolę nauczyciela filozofii monsieur Jourdaina i uświadomił świat w klasycznej pracy Metafory w naszym życiu napisanej z Markiem Johnsonem, wprowadził pojęcia domeny źródłowej, czyli pola pojęciowego, za pomocą którego coś wyjaśniamy/przybliżamy/próbujemy zrozumieć, oraz domeny docelowej – tego, które ma być zrozumiane/przybliżone/wyjaśnione. Ogólnie zasada jest taka, że pojęcia bardziej konkretne (np. walka) rzutuje się na bardziej abstrakcyjne (np. spór) – jak w podawanym przez Lakoffa przykładzie „spór to walka”: spór jest toczony jak wojna, twierdzenia i sądy są atakowane i bronione, argumenty są trafne, trafiają do celu

Teoria Lakoffa i jego uczniów jest dla językoznawców względnie nowa, ale wyróżnienie „domeny źródłowej” i „docelowej” przypomina coś, co literaturoznawcy znają od dawna, co wyssali z mlekiem wykładowców na polonistyce: podział metafory literackiej (tak ją nazwijmy w odróżnieniu od potocznej) na temat i nośnik.

Temat jest odpowiednikiem domeny docelowej. To pojęcie, które chcemy „umetaforycznić”. Nośnik jest tym, za pomocą czego dokonamy tej operacji, a więc odpowiada domenie źródłowej. Przykładowo: we frazie „Barbara ma serce z kamienia” serce Barbary1 jest tematem metafory, kamień zaś jej nośnikiem, który użycza pewnych cech tematowi – „twardości” (również metaforycznej), „nieżywości” etc.

Taka metafora, która podaje i temat, i nośnik, nazywa się konfrontacyjną. Jeśli przeformułujemy nasze zdanie na „Barbara ma w piersiach kamień”, będziemy mieć do czynienia z metaforą ewokacyjną, która posługuje się samym nośnikiem, a temat ewokuje, czyli przywołuje. Można też sporządzić metaforę, która temat przywołuje, ale nie musi tego robić, bo i tak wiadomo, o co chodzi. „Serce Barbary, ten kamień w jej piersiach” to przykład metafory ewokacyjno-konfrontacyjnej.

 

Jak więc stworzyć dobrą metaforę?

Ta teoretyczna wiedza, chociaż daje nam narzędzie do analizowania własnej twórczości i być może przyczyni się do bardziej świadomego jej uprawiania, nie mówi jednak, jak konstruować dobre metafory. Cóż, tu chyba jedynym kryterium jest oryginalność. Radzę – ba, zaklinam! – wziąć sobie do serca definicję poezji Jana Twardowskiego, najsłynniejszego polskiego poety w sukience, który definiował tę najsubtelniejszą ze sztuk słowa jako „spotkanie słów, które się sobie dziwią”. Panoszące się po wierszach młodocianych poetów frazy w rodzaju „Światłości księżyca”, „czarnych głębin” czy „wzburzonych fal” to słowa, które znają się jak stare, dobre małżeństwa, chodzą od lat razem spać w rozciągniętych bokserkach i papilotach, i ciężko z nich wykrzesać chociaż trochę poetyckiej namiętności.

Jeśli podobał Ci się ten tekst i chcesz napisać książkę – poznaj najlepsze obecnie na rynku poradniki pisarskie.


1 Lub innej kobiety fatalnej, proszę sobie podstawić dowolne imię.

Dodaj komentarz

avatar
  Subscribe  
Powiadom o