Data publikacji:

Autor:

[82] Błąd na sarkofagu pary prezydenckiej – czyli niesforny łącznik w nazwisku dwuczłonowym

Sarkofag prezydencki – łącznik w nazwisku

Ośmielę się zaryzykować stwierdzenie, że jeszcze żaden dywiz (łącznik) w historii naszego narodu nie zrobił takiej furory jak ten, który nawet nie istnieje (oczywiście chodzi o brakujący łącznik w nazwisku śp. Marii Mackiewicz-Kaczyńskiej, choć ona sama nigdy nie posługiwała się nazwiskiem panieńskim).

Ledwie minęła żałoba narodowa, a media wznieciły taką aferę, jak gdyby wydarzyła się jakaś druga, nie mniejsza tragedia narodowa. Tymczasem chodzi o jeden, niepozorny i nieistniejący dywiz… Czy jest faktycznie o co robić tyle szumu?

 

Jak zapisywać nazwiska dwuczłonowe – z łącznikiem czy bez?

To, że na sarkofagu jest błąd, nie ulega wątpliwości. Na potwierdzenie dość przytoczyć dwie wypowiedzi z Poradni PWN-owskiej: prof. Bańki i dr. Grzeni. Zasada, która reguluje pisownię nazwisk dwuczłonowych, to zas. [185] z WSO. Z punktu widzenia poprawnościowego sprawa jest więc jasna: popełniono językowe faux pas.

Czy to jednak powód, by tak wieszać psy na autorce projektu sarkofagu (jest nią Marta Witosławska), która z pośpiechu zapomniała o kilkucentymetrowej kreseczce? Dopiero co dotknęła nas ogromna tragedia, naród okrył się żałobą, media pierwszy raz od lat zamilkły na temat „Kaczorów”, tymczasem gdy tylko nadarzyła się okazja, obudziły się żądne sensacji brukowce, telewizja i radio, a naród oburzył się oszpeceniem sarkofagu pary prezydenckiej.

Przyznajmy się jednak w duchu przed sobą: ilu z nas wcześniej wiedziało, że pierwsza dama pochodziła z rodu Mackiewiczów (ja akurat wiedziałem, ale tylko z wiadomych powodów, choć o pokrewieństwie nie ma tu mowy)? Ilu z nas nie krytykowało bez opamiętania rządów śp. prezydenta? Ilu z nas nie przyklaskiwało mediom, gdy ośmieszały istnienie „IV RP”?

Tragedia nic nie zmieniła. Bo i nie mogła – zmiany wymagają czasu. Zmiany to długotrwały proces, a nie kubeł zimnej wody na głowę. Prędzej czy później wraca się do starych nawyków, a media wyjątkowo skwapliwie powróciły do swej roli. Z wielkiego zrywu patriotyzmu Polaków ostał się tylko gniew na autorkę projektu. Szkoda.

Może i nie przystoi mi pisać o takich sprawach na eKorekcie, ale czasem po prostu nie sposób milczeć. Zamiast patrzeć na świat z wieczną pretensją, uśmiechnijmy się czasem i jeśli to możliwe, poklepmy po ramieniu tych, którzy przez własną nieroztropność narazili się już na gniew innych, a sami spalili się ze wstydu.

Ktoś mógłby zarzucić mi, że akurat w ustach redaktora, którego chlebem powszednim jest poprawianie innych, słowa te brzmią niedorzecznie. Nic podobnego! Praca redaktora nie polega tylko na poprawianiu innych. Sztuką bowiem jest nie tyle zredagować tekst, by jedynie był wolny od błędów, ile zrobić to tak, by autor był wdzięczny redaktorowi i pokochał jeszcze mocniej swoje dzieło. Jeśli zaś kiedykolwiek autor powie mi, że oszpeciłem jego utwór – cóż, będę wiedział, jak czuła się autorka projektu sarkofagu, która zapomniała o dywizie.

Dodaj komentarz

avatar
  Subscribe  
Powiadom o